środa, 25 lipca 2018

Czy warto poznać swojego szefa?

Analogicznie jak w poprzednim poście chciałbym postawić pytanie o poznanie szefa (lub innego zwierzchnika) od strony prywatnej.

Z doświadczenia wiem, że są tacy ludzie, którzy chcieliby wiedzieć o nas dosłownie wszystko. I załóżmy, że mamy takiego szefa. W relacji kiedy jest się stroną podległą nie powinno się być osobą, która wyznacza granice w relacjach. Moim zdaniem to zadanie dla managera. Ale warto nad tym czuwać, bo to w końcu o nasze interesy chodzi (z punktu widzenia pracownika).

I tu pojawia się pytanie: co będzie jeżeli poznamy managera od prywatnej strony i okaże się, że nie jest to osoba z którą chcielibyśmy mieć cokolwiek wspólnego? Pojawia się tutaj problem.

Bliższe relacje na linii pracownik-szef mogą doprowadzić do problemów z wykonywaniem poleceń służbowych czy w prawidłowym koordynowaniu pracy pracownika. Dodatkowo, w moim odczuciu, mamy mniejszy respekt przed osobą, którą dobrze znamy niż obcą. Na więcej w takim przypadku można sobie pozwolić.

Kolejny problem będzie wtedy, kiedy pojawi się konflikt w tej relacji. Zarządzanie konfliktem jest bardzo rzadką cechą wśród kadry kierowniczej stąd jest często źle poprowadzony. Likwidacja naturalnych barier w relacjach pracownik-kierownik stwarza zatem duże ryzyko. Warto pamiętać przy tym, iż 3/4 przypadkach to pracownik zmienia pracę, a nie szef.

Dodatkowym bardzo ważnym problemem mogą być późniejsze relacje pracownik-pracownik. Koledzy lub koleżanki z pracy mogą nas źle odbierać lub nawet możemy stracić zaufanie w ich oczach. Skracając dystans do szefa automatycznie stajemy w opozycji do innych pracowników. Niestety ale tak to właśnie jest odbierane.

Stąd pozostaje otwarte to zagadnienie. z którym warto się zmierzyć lub przynajmniej chwilę się nad nim zastanowić.

Czy warto poznać swojego pracownika od strony prywatnej?

Tytuł dosyć ogólnikowy i nasuwający z góry jedną słuszną odpowiedź, ale chciałem zaprosić do szerszej dyskusji na ten temat. Moim zdaniem odpowiedź nie jest tak jasna i oczywista jakby mogło się wydawać.

Otóż podam prosty przykład z własnego życia: kiedyś chciałem poznać jednego z liderów mojego zespołu od strony prywatnej. Chciałem dowiedzieć się jaką osobą jest i jak zachowuje się u luźnych relacjach poza godzinami pracy. Wtedy wydawało mi się to dobrym pomysłem. Generalnie okazję do takich spotkań jak ktoś chce to znajdzie. Po jakimś czasie okazało się, że lider mojego zespołu sprzedażowego i przykładny pracownik okazał się wielkim rozczarowaniem jeżeli chodzi o życie prywatne. Mogłoby się wydawać, że po pracy to zupełnie inna - obca osoba.

Co gorsza (na własne życzenie) zatarłem pewne nieprzekraczalne wcześniej granice w relacjach kierownik-pracownik i część negatywnych zachowań z życia prywatnego zaczęła występować coraz częściej w pracy. Dodatkowo przeniosły się one na relacje pracownik-pracownik.

Rozluźnienie personalnych relacji negatywnie odbiło się na atmosferze w biurze oraz na rezultatach pracy pracownika i zespołu. Finał tej opowieści był taki, że po ok. 6 miesiącach pracownik zdecydował się zmienić pracę - ku ogólnemu zadowoleniu reszty zespołu.

I tak nauczyłem się że praca to praca, a życie prywatne to życie prywatne. Obie te sfery życia nie powinny się przeplatać, ponieważ mogą na siebie negatywnie oddziaływać. W tym przypadku życie prywatne źle wpłynęło na pracę, ale mogło by być także odwrotnie. Jeżeli ktoś nie umie "odseparować" pracy od życia prywatnego to jest to bardzo duży problem w dłuższej perspektywie czasu.

Wydaje mi się, że nie ma (lub jest bardzo mało) firm, które uczą ludzi jak oddzielić pracę od życia. Jednocześnie duża część kadry zarządzającej nie posiada kompetencji do przekazania wiedzy w tym zakresie dla swoich pracowników.

Wolność to rzecz niezwykle ważna. Na ile jej pozwalać swoim pracownikom?

Jako Polacy pracujemy dużo i często bez przerwy. Zderzenie z rzeczywistością staje się faktem, gdy ktoś z zagranicy, w ramach projektu mię...